Kiedy we wrześniu 1998 r. zaczęłam pracę w bibliotece szkolnej, było to smutne pomieszczenie w piwnicy z nierównymi brudnymi ścianami, zniszczoną podłogą z różowych płytek PCV, mrugającymi lampami jarzeniowymi w zaśniedziałych obudowach i chwiejącymi się kilkudziesięcioletnimi regałami z modnej w PRL-u płyty paździerzowej. Na regałach stały rozpadające się, pożółkłe i zakurzone książki w szarym papierze.
KONIECZNY JEST REMONT
Podczas zebrania rady pedagogicznej powiedziałam, że konieczny jest remont i wymiana księgozbioru, bo PRL skończył się 10 lat temu, a nasza biblioteka ciągle w nim tkwi. Usłyszałam od dyrektora,...
?xml>?xml>