Zamów dostęp za 99 zł do końca roku!

Spotkanie z patronami roku 2022

– scenariusz dla kl. VII-VIII

Scenariusz przedstawienia z okazji upamiętnienia Patronów Roku 2022.

Występują:
dwóch prowadzących (nadałam im imiona Maciek i Bartek, ale mogą to być dziewczynki, chłopcy, dziewczynka i chłopiec – to zależy od naszego zespołu aktorskiego). Na początku strój swobodny, potem galowy. Osoby odgrywające role patronów: trzech chłopców i trzy dziewczynki – strój określiłam przy przedstawianiu bohaterów spotkania; młodsza uczennica, która zarecytuje krótki wiersz M. Konopnickiej; dwie osoby trzymające karton/kartkę z napisami.

Dekoracja:
jednolite tło, napis „PATRONI ROKU 2022”; w centralnym punkcie sceny wygodne krzesła/fotele lub spora kanapa, obok dwa krzesła dla prowadzących, jakiś duży kwiat doniczkowy; plansza z imionami i nazwiskami patronów i daty ich życia (Józef Wybicki 1747-1822, Ignacy Łukasiewicz 1822-1882, Maria Konopnicka 1842-
-1910, Maria Grzegorzewska 1888-1967, Józef Mackiewicz 1902-1985, Wanda Rutkiewicz 1943-1992).

Czas trwania: 20-25 minut.

Rozmawiają dwaj uczniowie, strój swobodny, mogą mieć plecaki na plecach.

Maciek (ze złością, goryczą):
Jak zawsze im się udało, przecież oni mają łatwiej…

Bartek:
Nie jęcz, było losowanie na zebraniu samorządu czy nie? Raczej oszukać nie mogli.

Maciek:
OK, masz rację, nie oszukali, ale przecież łatwiej zrobić program o polskim romantyzmie niż o pozostałych patronach roku 2022, chyba się zgodzisz?

Bartek:
No tak, oni już nawet mają zarys programu: skupią się na literaturze, w tle pokażą jakieś dzieła malarskie… i oczywiście muzyka Chopina – (przeciąga) prościzna.

Maciek:
Bez przesady, może nie prościzna, ale… łatwiej. Słuchaj, będziemy tak długo tu siedzieli po lekcjach, aż coś wymyślimy, (mówi głośniej) musimy wymyślić, zagiąć tę zarozumiałą VIII a i pokazać im, że potrafimy, że zrobimy z klasą taki program, że zbledną z zazdrości.

Bartek:
A czytałeś życiorysy naszych bohaterów? Raczej nudne, no nie – daty, wydarzenia, daty, miejsca, wydarzenia… Tyle wydarzeń, że bez ściągi… nie zapamiętasz.

Maciek:
Jak walniemy takie biografie, to widownia zaziewa się z nudów (mówi pewnie, ale trochę ze złością).

Bartek:
Ale ja mam pewien pomysł. Wiesz, oglądałem ostatnio film o Chopinie.

Maciek:
Hej, dobrze się czujesz? Chopin to nie nasz bohater.

Bartek:
Przecież chodzi mi o film. Coś ci wyjaśnię, to taki krótki pokaz.

Stoją postacie, na wysokości twarzy trzymają sporą kartkę/karton z wyraźnymi napisami (fakty z życia prowadzących). Bartek odczytuje je głośno:

Osoba 1

  • Urodzony w Bytowie 1 lipca 2008 r., rodzice: Elżbieta i Piotr, dwie starsze siostry i młodszy brat.
  • Uczeń Szkoły Podstawowej w Gostkowie.
  • Wiele sukcesów sportowych, m.in. pierwsze miejsce w biegach przełajowych w województwie w roku 2021.

Osoba 2

  • Urodzony 15 września 2008 r. w Bytowie, rodzice: Maria i Mirosław, trzech braci – dwóch starszych, jeden młodszy.
  • Uczeń Szkoły Podstawowej w Gostkowie.
  • Przewodniczący samorządu.
  • Ministrant od roku 2015.
  • Laureat konkursu matematycznego.

Bartek:
I co ci to przypomina?

Maciek:
To jakby o nas? (zdziwienie) Ale takie drętwe, papierowe, niby prawdziwe, ale niepełne (pauza)… Czaję! (głośno) To tak jak o naszych patronach – prawdziwie, ale tak… papierowo!

Bartek:
No, a w tym filmie Chopin po prostu żył, rozmawiał, tęsknił, kochał, cierpiał… był człowiekiem z krwi i kości.

Maciek:
Czyli (z radością) wiem, my też tak pokażemy naszych bohaterów, będzie ciut prawdy, ale resztę dodamy, tak uzupełnimy, jakby to mogło być w filmie!

Przybijają piątkę.

Bartek:
To działamy!

Wychodzą, scena się odsłania, może być jakiś krótki przerywnik muzyczny, po chwili wchodzą ponownie Bartek i Maciek galowo ubrani – mogą być garnitury lub tylko ciemne spodnie i białe koszule; stoją osobno przy dwóch mikrofonach.

Maciek:
Witamy wszystkich bardzo serdecznie na programie poświęconym patronom roku 2022 (mówi uroczyście, pokazuje napis). Dlaczego napis na takim tle? – Bartku, wyjaśnij…

Bartek:
Znacie wiersz księdza Twardowskiego Podziękowanie? Pewnie tak. Ale tak trochę w skrócie przypomnę (czyta):

„Dziękuję Ci że nie jest wszystko tylko białe albo czarne
za to że są krowy łaciate
kijanki od spodu oliwkowozielone
dzięcioły pstre z czerwoną plamą pod ogonem
pstrągi szaroniebieskie
brunatnofioletowa wilcza jagoda
policzki piegowate
tylko my chcemy być wciąż albo albo
i jesteśmy na złość stale w kratkę”.

Czyli różni, tak jak świat wokoło, czasem lepsi, czasem gorsi i każdy ma prawo do błędów, nasi bohaterowie też (fragmenty wyróżnione głośniej), i o tym nam opowiedzą! (pauza) A oto oni. Panie i panowie, tylko u nas, zapraszamy chro-no-lo-gicz-nie.

Przedstawiają bohaterów, pomagając sobie ściągą na kartkach, więc zapowiedzi bohaterów mogą przeczytać. Robią to trochę tak, jakby przedstawiali uczestników różnych imprez w telewizji, specjalnie przeciągając i akcentując słowa; kolejni bohaterowie wchodzą, siadają na krzesłach.

Maciek:
Józef Wybicki. Autor Pieśni Legionów Polskich we Włoszech, która od 1927 r. jest polskim hymnem narodowym. Wielokrotnie był posłem na sejm i brał udział w pracach nad wdrożeniem Konstytucji 3 maja. Uczestniczył w tajnych przygotowaniach do insurekcji kościuszkowskiej. Później, w Paryżu, zabiegał o utworzenie wojska polskiego u boku Francji (wskazuje ręką; wchodzi Wybicki – dostojnie, koniecznie w garniturze).

Bartek:
Ignacy Łukasiewicz. Twórca światowego przemysłu naftowego. Należy do zaszczytnego grona Polaków, których działalność wywarła wielki i pozytywny wpływ na rozwój Polski i całego świata. Na zapoczątkowanym przez niego procesie destylacji ropy naftowej bazuje współcześnie wiele gałęzi przemysłu chemicznego, kosmetycznego i nowoczesnych technologii (wskazuje ręką; Łukasiewicz wchodzi powoli, kłaniając się lekko, może być też w garniturze lub w białym fartuchu jak farmaceuta).

Maciek:
Maria Konopnicka. Jedna z najważniejszych pisarek polskich, najwybitniejsza reprezentantka nurtu ludowej stylizacji pieśniowej. Tworzyła liryki i pieśni o tematyce patriotycznej i społecznej oraz obrazki poetyckie. Dokonała przełomu w polskiej literaturze dla dzieci, wynosząc tę dziedzinę pisarstwa na wyżyny artyzmu. Za pomocą utworów literackich protestowała przeciwko antypolskiej polityce zaborców i niesprawiedliwości społecznej. Walczyła o prawa kobiet oraz pomagała uwięzionym z przyczyn politycznych przez rosyjskie władze (wskazuje ręką; Konopnicka wchodzi pewnym krokiem, ubrana elegancko, może być w kapeluszu).

Bartek:
Maria Grzegorzewska. Wybitna polska pedagożka, twórczyni pedagogiki specjalnej w Polsce. Mottem swojego życia uczyniła stwierdzenie: „Nie ma kaleki – jest człowiek”. Jej dzieła stanowią inspirację dla kolejnych badaczy i twórców akademickiej pedagogiki specjalnej. Szczególną wartość nadała pracy nauczyciela-wychowawcy, którego widziała jako człowieka bogatego wewnętrznie, charyzmatycznego i empatycznego (wskazuje ręką; Grzegorzewska wchodzi powoli, skromnie ubrana, tak szaro).

Maciek:
Józef Mackiewicz. Wybitny pisarz. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. Po wojnie odbył studia przyrodnicze na uniwersytetach w Warszawie i Wilnie. Stworzył oryginalny model powieści fabularno-dokumentarnej, epicko przedstawiający obraz rzeczywistości (wskazuje ręką; Mackiewicz wchodzi pewnym krokiem, ubrany bardziej swobodnie, może koszula, podwinięte rękawy, szelki, ręka w kieszeni spodni).

Bartek:
Wanda Rutkiewicz. Jedna z najwybitniejszych himalaistek świata. 16 października 1978 r. zdobyła Mount Everest – jako pierwsza osoba z Polski i trzecia kobieta na świecie. Była także pierwszą kobietą, która stanęła na najtrudniejszym do zdobycia szczycie K2 (wskazuje ręką; Rutkiewicz wchodzi pewnie, uśmiechnięta, mogą być ciemne leginsy i koniecznie biała bluzka koszulowa).

Po zapowiedzeniu wszystkich uczestników prowadzący też siadają na krzesłach naprzeciwko gości.

Maciek:
Tak jak się umawialiśmy, daty, żadne daty nie będą nam potrzebne, więc znikają ze sceny (ktoś wchodzi i ściąga ze sceny tablicę z datami). Moi drodzy, wszyscy mogą o was przeczytać w encyklopediach, w internecie i w osobnych opracowaniach, ale my dziś zadamy tylko kilka pytań (przerwa). Pytanie pierwsze, wspólne dla wszystkich – ponieważ spotykamy się w szkole prosimy o jedno, jedno wspomnienie z lat szkolnych.

Józef Wybicki:
Może zacznę, bo najbardziej cofamy się w przeszłość. To takie przykre doświadczenie, również cieleśnie – uczyłem się w kolegium jezuickim na Starych Szkotach w Gdańsku. Co najbardziej pamiętam, to wkuwanie łaciny – godzinami. I rózgi za wszystko – zła odpowiedź, ciut gorsze – według nauczyciela – zachowanie… i straszna tęsknota za domem, a zaczynałem, mając 8 lat, więc to zrozumiałe.

Maria Konopnicka:
Józek, naprawdę przykre. Moja edukacja to pensja dla dziewcząt sióstr sakramentek w Warszawie. Korzyści? Nauka języków – rosyjski, francuski, angielski… i przyjaźń na całe życie z Elizą, też potem pisarką – Elizą Orzeszkową. Teraz to śmieszne, ale wtedy straszne przeżycie – raz podpaliłyśmy firankę, gdy chciałyśmy podziwiać romantycznie nocne niebo. Udało się szybko ugasić, a przełożona pensji nigdy się nie dowiedziała, gdzie nagle podziała się firanka (uśmiech).

Maria Grzegorzewska:
Moje to już takie studenckie wspomnienie: jak studiowałam na Sorbonie w Paryżu, to kilka razy urwałam się z wykładów. Raz, zaraz po przybyciu do Paryża, bo koniecznie chciałam na własne oczy zobaczyć wieżę Eiffla, włóczyliśmy się nad Sekwaną, pogryzając pieczone kasztany.

Józef Mackiewicz:
Marysiu (kręci głową), niemożliwe, nigdy bym cię o to nie podejrzewał (Maria Grzegorzewska uśmiecha się i kłania się żartobliwie).

Maria Konopnicka:
Brawo, czasem potrzebny jest luz.

Ignacy Łukasiewicz:
Ja to raczej zawsze byłem grzecznym i starającym się uczniem, chociaż naukę w gimnazjum musiałem przerwać po 4 latach z powodu problemów finansowych rodziców. Pamiętam wkuwanie i wkuwanie słówek, potem to doceniłem, bo świetnie poznałem łacinę i język niemiecki, co pomogło mi na studiach.

Józef Mackiewicz:
Ze mnie to był zawsze taki niespokojny duch, pewnie niejedną rózgę złamano by na mnie w twoim kolegium, Józku. Oczywiście najlepiej pamiętam, że w wieku 17 lat, jako uczeń klasy szóstej gimnazjum w Wilnie ochotniczo wziąłem udział w wojnie polsko-bolszewickiej… Taki patriotyczny zryw.

Wanda Rutkiewicz:
Na szczęście mnie żadne wojenne wspomnienia nie dotyczą. Owszem, urodziłam się w czasie wojny, ale jako mały berbeć tych czasów nie pamiętam. Wybrałam moje licealne wspomnienie już z Wrocławia. Nie macie pojęcia, jak uwielbiałam grać w siatkówkę, i robiłam to naprawdę dobrze, nawet miałam szansę na grę w reprezentacji Polski. Szkoda, że z tego nic nie wyszło.

Bartek:
Dzięki za te szkolne obrazki, może jeszcze rada dla nas, jak się uczyć?

Józef Wybicki:
To pewnie slogan, co powiem, ale naprawdę to ważne – trzeba się uczyć systematycznie.

Maria Konopnicka:
Ja bym radziła przykładać się do nauki języków, to naprawdę wam pomoże w przyszłości.

Maria Grzegorzewska:
Nie ściągajcie, bo oszukujecie samych siebie.

Wanda Rutkiewicz:
No, czasem warto spać na podręczniku. (śmiech) To czasem pomagało.

Ignacy Łukasiewicz:
Tak, pomagało, jak uczyłeś się tak długo, że praktycznie zasypiałeś nad książką.

Maciek:
OK, koniec szkolnego tematu. Teraz poprosimy, aby każda osoba opowiedziała nam o wydarzeniu, które łączy się z podanym hasłem. Panie Józefie, znów pan zaczyna: „barszcz z uszkami”.

Józef Wybicki:
No, szelmy z was, oczywiście każdy pomyśli: Wigilia, ale wiem, o co wam chodzi. Kilka razy byłem zapraszany na tak zwane „obiady czwartkowe” u króla Stanisława Poniatowskiego w Łazienkach. Przyznam się, że spać nie mogłem z przejęcia przed tymi obiadkami. To były takie budujące chwile, tacy wspaniali ludzie, wiedza, idee, że nie myślałem, że zabory staną się faktem. A dlaczego barszcz z uszkami? To jedno z popisowych dań wybitnego królewskiego kucharza Paula Tremo.

Bartek:
Pani Mario, niektórych ciągle męczy pytanie: „co było pierwsze: kura czy jajko?”, a ja dziś zapytam: co było pierwsze: powieść czy ilustracja?

Maria Konopnicka:
Czułam, że o to zapytacie. W moim dorobku literackim dla dzieci jest powieść O sierotce Marysi i krasnoludkach i prawdą jest, że najpierw zobaczyłam ilustracje zakupione przez mojego wydawcę, a dopiero do nich ułożyłam krasnoludkowe opowieści. Dodam, że dziś już mało popularne… Cóż, taka kolej rzeczy, ale za to te moje krótkie wierszyki wciąż lubią najmłodsi, na przykład Patataj.

Bartek:
No właśnie, przypomnijmy…

Julka:
Patataj, patataj, pojedziemy w cudny kraj.
Tam gdzie Wisła modra płynie,
szumią zboża na równinie.
Pojedziemy, patataj.
A jak zowie się ten kraj?

Bartek:
Odpowiadamy chórem, widownia też. Julko, powtórz ostatni wers.

Julka:
A jak zowie się ten kraj?

Wszyscy:
Polska!

Maria Konopnicka:
Naprawdę się wzruszyłam.

Maciek:
Kolejnych dwóch naszych dzisiejszych gości zapytam o… papieża.

Wanda Rutkiewicz:
No, byłam pewna, że o to zapytacie.

Maciek:
Tak, ale pani Wando, najpierw poprosimy pana Ignacego.

Ignacy Łukasiewicz:
Wiecie, że dorobiłem się majątku, powiedzmy krótko – na nafcie. To do dziś intratny interes. Ale to nie tylko wynalezienie lampy naftowej. Marzyłem o tym, by ludziom żyło się lepiej, propagowałem zakładanie sądów, budowę dróg, mostów, szkół, szpitali i przyznaję się, że wiele tych inicjatyw finansowałem z własnej kieszeni. Papież Pius IX nadał mi tytuł szambelana papieskiego i odznaczył Orderem Świętego Grzegorza Wielkiego za działalność charytatywną (bohaterowie biją brawo).

Ignacy Łukasiewicz:
Dziękuję, ale naprawdę robiłem to z potrzeby serca.

Józef Mackiewicz:
Tak, tak, Ignasiu, dlatego ludność zwała cię „Ojczulkiem Łukasiewiczem”. To świadczy o tym, jak cię ceniono.

Wanda Rutkiewicz:
Teraz czas na mnie. W dniu, w którym stanęłam jako trzecia kobieta na świecie, ale jako pierwsza Europejka, na szczycie Mount Everest, najwyższym szczycie Ziemi… tu trochę się wyłamię z umowy, że żadnych dat, bo tę jedną podam – było to 16 października 1978 r. – i wtedy również na tron papieski został wybrany nasz rodak, dziś już święty, Karol Wojtyła, czyli Jan Paweł II. Gdy spotkaliśmy się w Watykanie, powiedział: „Dobry Bóg sprawił, że nam obojgu tego samego dnia udało się wejść tak wysoko”. Miał rację, prawda?

Bartek:
Pani Wando, szacun, widziałem te szczyty – Mount Everest i K2 – na zdjęciach w internecie. By je zdobyć, potrzebna była wielka siła i odwaga.

Bohaterowie biją brawo, najbliżej siedzący przybijają piątkę z Wandą Rutkiewicz.

Maciek (do publiczności):
A wiecie, że jest wśród nas furman konnego wozu ciężarowego?

Józef Mackiewicz (śmieje się):
O to też zawsze mnie pytali. No bo pisarz… tu wyjaśnię, moi drodzy, że pewnie jeszcze do moich książek nie dorośliście, ale czekają na was, zwłaszcza na tych, którzy interesują się historią… więc w czasie II wojny (muszę też podać datę: w 1940 r.) rząd litewski zakazał mi publikacji, a potem Wilno znów znalazło się pod okupacją sowiecką, musiałem zarabiać na życie inaczej. Byłem naprawdę dobrym furmanem i… drwalem. Pamiętajcie, zawsze trzeba znaleźć jakieś wyjście…

Bartek:
Moi drodzy, jak widać nigdy nie wiadomo, co nam w życiu może się przydać. A teraz zwracam się do pani, pani Mario, jakoś tak nam wyszło, że na końcu. Dlaczego często, gdy o pani mowa, oczywiście pomijając pracę, padają słowa: „teatr i kwiaty?”.

Maria Grzegorzewska:
Bo to taka wielka moja pasja, ale nie tylko teatr, również koncerty, więc filharmonia. Starałam się być na każdym nowym spektaklu teatralnym, koncercie w Warszawie, ale jeździłam też do Łodzi, Krakowa. A kwiaty? Zawsze pełno ich było w moim domu, zastawiałam nimi wszystkie parapety. Każdy musi mieć coś… osobistego.

Maciek:
Nasi bohaterowie to wielcy patrioci, pomyślcie, ile przykrych doświadczeń w ich życiu: zabory, klęski powstań, wojny, tyle wyrzeczeń, ale miłość do ojczyzny zawsze była w ich sercach. Nie musiała być codziennie na ustach, ale w sercach i w czynie. Na końcu, nawiązując do wiersza, który Bartek cytował na początku… Krótko, może być w jednym zdaniu: z czego są dumni, a co im nie wyszło w życiu?

Józef Wybicki:
Nigdy nie myślałem, że jedna pieśń da mi waszą pamięć, ale dała. I to jest mój sukces. Ale nie lubię niektórych moich wyborów i nigdy nie wybaczyłem sobie, że pojechałem na spotkanie z Napoleonem, bardzo ważne, ale nie pożegnałem się z moim synem. Umarł i to mnie dręczyło do końca.

Maria Konopnicka:
Dumna jestem z mojej literatury, bo zawsze ktoś po nią sięgnie, chociażby studenci filologii polskiej… Do siebie mam żal, że nie wspierałam zawsze moich dorosłych dzieci, tu chyba jako matka zawiodłam.

Ignacy Łukasiewicz:
To, że wiele moich, nazwijmy to, naftowych pomysłów jest wykorzystywanych do dziś – to powód do dumy, a tak prywatnie to bywałem humorzasty, ale moja żona (święta kobieta) znosiła to ze spokojem.

Maria Grzegorzewska:
Podobnie jak moja imienniczka dumna jestem, że dzieło mego życia – szkolnictwo specjalne – trwa i się rozwija, ale teraz wiem, że ludzie mają życie osobiste, rodziny i nie można od nich wymagać ciągłego, stuprocentowego zaangażowania w pracę, a ja czasami tego wymagałam od moich współpracowników.

Józef Mackiewicz:
Mój dorobek literacki mnie cieszy, tylko ciągle mam wewnętrzny strach, że przestaną czytać, ale chyba pocieszę się jak Marysia… A poza tym charakter miałem trudny, taki buntownik ze mnie był przez całe życie, żałuję… że jak był już czas, nie wróciłem do kraju.

Wanda Rutkiewicz:
Ja to krótko. Sukces – oczywiście zdobyte szczyty, klęska – życie osobiste, dwa rozwody to nie powód do chluby. I na koniec, bo to już pewnie koniec, parę rad od nas… dla was.

Józef Wybicki:
Pamiętajcie, że każdy czas wymaga od nas patriotyzmu na miarę lat, w których żyjemy. Niedługo nadejdzie wasz czas i wierzę, że wasza Polska będzie piękna pod każdym względem.

Maria Konopnicka:
Wiecie, że wiele miejsc nam bliskich trwa do dziś? Oglądając je, wspomnijcie tych, co żyli przed wami.

Maria Grzegorzewska:
Tworzyli wspaniałą sztukę, która nas zachwycała i was… zachwyci również.

Ignacy Łukasiewicz:
A to chyba oczywiste, kochani, że pory roku mijają tak samo, pachną bzami. lipami, ściętą trawą, bielą się śniegiem i mokną deszczem, w tym też jesteśmy, my z przeszłości.

Józef Mackiewicz:
Pamiętajcie, że Polakami możecie czuć się dziś wszędzie, ale …wracajcie, choć na trochę wracajcie, odwiedzajcie.

Wanda Rutkiewicz:
A ja tak pożegnam się na słodko: gdy będziecie pić czekoladę Wedla lub zajadać słodkości firmy Blikle, czasem nas… wspomnijcie, bo my przepadałyśmy za nimi, to mówię w imieniu dwóch Marii i moim.

Józef Wybicki:
I już naprawdę na koniec i tak trochę poważniej – wspomnijcie o nas 2 listopada i… przy wigilii, jak będziecie stawiać dodatkowy talerz, i gdy zakolędujecie: „Podnieś rękę, Boże dziecię, błogosław Ojczyznę miłą”. Bo wiecie, tę kolędę Franciszek Karpiński napisał już w 1792 r. i każdy z nas śpiewał tę pieśń, a w czasach trudnych naprawdę ze łzami w oczach, więc łączy nas z przeszłości, was z teraźniejszości i tych, co z przyszłości. A teraz…

Bohaterowie:
Życzymy wam, po prostu, powodzenia w życiu!

Bartek (teraz prowadzący znów na stojąco przy dwóch mikrofonach):
Dziękujemy. Naszymi gośćmi byli (wymienia kolejno, wymieniony gość kłania się): Maria Konopnicka, Maria Grzegorzewska, Wanda Rutkiewicz.

Maciek:
Józef Wybicki, Ignacy Łukasiewicz, Józef Mackiewicz.

Bartek i Maciek (razem):
Patroni 2022 r.!

Zaprenumeruj, by czytać dalej

Artykuły są dostępne dla czytelników z pełnym dostępem do portalu.

Zamów dostęp Za 99 zł do końca 2024 roku
  • Baza ponad 5 tysięcy artykułów z 33 lat
  • Wszystkie numery z 33 lat
  • Baza kilkudziesięciu szkoleń
  • Ocena czytelników: 5,7 / 6 Ocena czytelników: 5,7 / 6
Biblioteka w Szkole
Zaloguj się jeśli masz już prenumeratę.

...lub pobierz ten scenariusz za 9 zł

ze strony Scenariusze.edu.pl

Do pobrania
newsletter

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się do naszego newslettera, by otrzymywać najnowsze materiały dla bibliotek.