Zamów dostęp za 99 zł do końca roku!

„Klauzula sumienia” w bibliotece?

Jak postępować w szkole podstawowej z książkami przeznaczonymi dla starszej młodzieży? Czy nauczyciel bibliotekarz ma prawo (a może powinien?) odmówić dziecku wypożyczenia książki, która zdecydowanie nie jest przeznaczona dla jego wieku?

Kilka rad i opinii.

Czy odmowa wypożyczenia książki nie byłaby działaniem zrażającym ucznia do biblioteki? Czy taka biblioteczna cenzura ma sens, szczególnie jeśli część rodziców nie ma problemu z kupowaniem dziecku tego rodzaju książek (pewnie nie zagłębiając się w ich treść)? Czy jednak niektórzy rodzice nie będą mieli do szkoły pretensji, gdy zobaczą u dziecka wypożyczoną z biblioteki szkolnej książkę zawierającą liczne wulgaryzmy, drastyczne sceny obyczajowe i demoralizujące wzorce zachowań? Poniżej kilka wypowiedzi na ten temat.

Czy komukolwiek w jakiejkolwiek szkole przyszłoby do głowy zgodzić się na udział 11- czy 12-latków w projekcji filmu od 16 lat? Czy ktoś zgłaszałby uwagi typu: „Nie powinniśmy zrażać uczniów do sztuki filmowej”, „Jakie mamy prawo decydować, co kto może oglądać?”, „Nauczyciel zna swoich uczniów, więc niech decyduje, którzy uczniowie co mogą oglądać”?

Trudno sobie taką sytuację wyobrazić. Dlaczego w przypadku książek mamy wątpliwości?

Co robić, gdy np. jedenastolatka, zachęcona reklamą na TikToku, prosi o wypożyczenie książki z rekomendacją wiekową 16+? Czy powinnam jej odmówić? A może trzeba przyjąć zasadę: jak chce czytać, niech czyta?


Trzeba rozmawiać


Agnieszka Drzazga

Czy bibliotekarz może się powołać na „klauzulę sumienia”? Czy może odmówić wypożyczenia jakiejś książki czytelnikowi, który o nią prosi? Co, jeśli czytelnik jest zdeterminowany, by jednak ją przeczytać?

Wszyscy bibliotekarze cieszą się z każdego czytelnika. Szczególnie nowego, który być może po raz pierwszy chce wypożyczyć coś do czytania (co nie jest lekturą szkolną). Dla bibliotekarza nie ma ważniejszego zadania niż polecić książkę, która zachęci drugą osobę do sięgnięcia po kolejne tytuły, która rozpali jego ciekawość i sprawi, że chętnie wróci do biblioteki.

Strzał w kolano

Co, jeśli czytelnik prosi o książkę, która zdecydowanie nie jest odpowiednia dla niego? Myśl o napisaniu tego artykułu zrodziła się w mojej głowie, gdy jedna z uczennic kl. III szkoły podstawowej poprosiła o książkę z serii Rodzina Monet.

Serię zakupiłam m.in. ze względu na ogromne zainteresowanie uczennic i mnóstwo poleceń w mediach społecznościowych. Zanim książki trafiły na półkę w bibliotece, przeczytałam każdy z tomów i uznałam, że ich zakup był strzałem w kolano. Wieść o tym, że seria o Monetach jest w szkole, rozeszła się w ciągu jednej przerwy. Książki były wertowane nie tylko przez uczennice, ale i chłopców z kl. IV i V! Ich jednak nie interesowała fabuła, tylko ogrom wulgaryzmów. Gdy usłyszałam szepty: „Jeszcze na [stronie] 45 powinno być, kuzynka mi mówiła”, zrozumiałam, jak wielki błąd popełniłam. Książki natychmiast zdjęłam z widoku i zaczęłam żmudny proces umoralniania uczniów.

Trudna decyzja

Jednak osób chcących wypożyczyć serię o rodzinie Monet było mnóstwo. W pierwszej kolejności pytały o nią uczennice z kl. III, chcące przeczytać książkę, która pojawia się w co drugim tiktoku i którą musiała przeczytać kilkuletnia córka pewnej influencerki, by dostać nagrodę. W tej chwili stanęłam przed trudną decyzją, która wydaje się jednoznaczna – nie wypożyczać! Książka jest od 16. r.ż. (pierwszy tom – od 13. r.ż.), więc kategorycznie: nie!

Lecz z drugiej strony: ona i tak ją przeczyta. Rodzice jednej z uczennic zamówili dla córki całą serię, więc z powodzeniem pożyczy ją od koleżanki. Inna uczennica ma starszą kuzynkę, która już jej dała trzy pierwsze książki i jest w połowie pierwszej.

Trzecia strona: jeśli jej odmówię wypożyczenia tej książki, to czy wróci po inne, być może już odpowiednie tytuły?

Czy bibliotekarz może się powołać na „klauzulę sumienia” i odmówić wypożyczenia książki? Nawet jeśli jest niemal pewny, że czytelnik później nie wróci? Co zrobić, jeśli tytuły proponowane jako alternatywy nie są akceptowane? Co zrobić, jeśli wiemy, że on i tak pozna treść tej książki, ale nikt z nim o tym nie porozmawia? Nie wyjaśni, że fikcja literacka to tylko fikcja, a zachowania bohaterów pozostawiają wiele do życzenia?

Na podjęcie decyzji miałam całe wakacje. Uznałam, że jedynym wyjściem, dzięki któremu moje biblioteczne sumienie będzie w miarę czyste, jest wypożyczenie tylko pierwszego tomu uczennicom od kl. IV. Oczywiście przed wręczeniem książki wygłaszam mowę, że nie jest to książka, z której warto brać przykład, że pojawiają się w niej słowa i zachowania, które nie powinny imponować. Dodatkowo proponuję inne książki jako alternatywę. Starsze uczennice same uznały, że seria nie jest warta uwagi, głównie przez język i infantylne zachowania bohaterki – moje serce rosło, gdy to słyszałam!

Nauczyciel bibliotekarz ma swoją rolę

Seria o rodzinie Monet jest okazją do rozpoczęcia dyskusji, która do tej pory nie miała szansy wybrzmieć. Problem dotyczy nie tylko książek Weroniki Anny Marczak, ale także wielu innych podobnych tytułów. Takie historie będą się zdarzać coraz częściej, ponieważ w mediach społecznościowych co chwilę pojawiają się tytuły, na które robi się moda, a same książki nie mają w sobie wartości, na których mogłyby kształtować się młode charaktery. Coraz młodsze dzieci chcą sięgać po książki dla dorosłego czytelnika wyłącznie dlatego, że są modne.

Przykre jest to, że rodzice dają temu przyzwolenie – „dziecko chce czytać, to niech czyta”. Jednak nie zdają sobie sprawy z tego, jak ogromną krzywdę mogą wyrządzić dziecku. Brak zainteresowania i pewnej dawki zdrowej kontroli rodzicielskiej nad treściami przyswajanymi przez dzieci może sprawić, że młodzi ludzie utrwalą sobie wzorce i zachowania nie tylko nieadekwatne do ich wieku, ale i szkodliwe dla ich rozwoju emocjonalnego i społecznego. Nikt im nie wyjaśni, że podkradanie papierosów jest po prostu kradzieżą i pierwszym krokiem w stronę nałogu, że zaburzenia odżywiania to poważna choroba, a nie sposób na szantażowanie braci, by móc założyć jeszcze krótszą spódniczkę, a książek nie czyta się tylko po to, by napisać o nich parę słów i wrzucić zdjęcia okładki, lecz by przeżyć czytaną historię.

I tu pojawiamy się my – bibliotekarze. Osoby, które mają szansę wyjaśnić, że nie każda książka daje dobry przykład. Możemy tłumaczyć, że nie warto zachwycać się czymś, co akurat jest modne. Możemy podpowiadać, jak spojrzeć krytycznie na to, co akurat czytają. Możemy rozmawiać, bo tylko przez szczerą i prawdziwą rozmowę mamy szansę dotrzeć do czytelnika. Nie przez komentarze: „To nie dla ciebie”, „To zła książka”, „Nie wypożyczę ci tego”, czy przewracanie oczami i ciężkie westchnięcia. Tylko dzięki rozmowie przed wypożyczeniem i po oddaniu książki. Bo jeśli rodzice nie rozmawiają z dziećmi, to kto inny wyjaśni tym dzieciom, na czym polega czytanie książek?

Agnieszka Drzazga


Najważniejsze jest zadbanie o atrakcyjny, a jednocześnie wartościowy księgozbiór


Agnieszka Kownatka-Ruszkowska

Moim bibliotekarskim motto od lat jest stwierdzenie: „Nie ma ludzi, którzy nie lubią czytać – są tylko ci, którzy nie znaleźli jeszcze swojej książki”. Rodzi się więc pytanie: czy mogę stawać im na drodze, gdy w trakcie poszukiwań „tej właściwej” chcą wypożyczyć coś, co jest niedostosowane do ich wieku lub, moim zdaniem, szkodliwe?

Wsparcie bibliotekarza jest potrzebne

Długo zastanawiałam się nad tą kwestią i uważam, że tak, moje wsparcie jest potrzebne. Zilustruję to przykładem: Czy gdyby nasze dziecko było niejadkiem, pozwolilibyśmy mu jeść jedynie fast foody albo słodycze? Czy od tego zaczęlibyśmy rozsmakowywanie go w różnych pokarmach? Z całą pewnością nie, bo szansa, że sięgnie po coś wartościowego, byłaby wówczas znikoma. Przyzwyczajone do smaku hamburgera, chipsów czy czekolady raczej nie chciałoby sięgnąć po marchewkę czy pełnoziarniste pieczywo. Odżywianie się wyłącznie byle jakim jedzeniem mogłoby mu bardziej zaszkodzić niż jedzenie małych porcji zdrowej żywności1.

Będąc bibliotekarką, chcę polecać moim czytelnikom pozycje, które będą im się podobać, są dla nich atrakcyjne, ale też wzbogacą ich wewnętrznie, uwrażliwią i wyrobią czytelniczy gust. Nie chcę skazywać ich na smakowanie kiepskiej literatury, zwłaszcza na początku ich przygody z czytaniem.

Niewyrobiony czytelnik jest w stanie zachwycić się hitem z TikToka, a wytrawni czytelnicy zazwyczaj mają do tego dość krytyczny stosunek. W pewnym momencie np. w serii o rodzinie Monet zaczytywało się pół mojej szkoły (pożyczali sobie nawzajem własne egzemplarze), ale zdecydowana większość poprzestawała na pierwszym tomie i nie miała ochoty czytać dalej. Za to przychodziła wypożyczać książki z biblioteki, gdzie mogła znaleźć inne świetne tytuły. Pewnie gdyby na półce była tylko klasyka (bez komiksów, książek paragrafowych, mangi, innych hitowych powieści i serii), tej walki o czytelnicze serce nie udałoby się wygrać.

Nie kupujmy kiepskich książek, ale kupujmy dobre

Moim zdaniem najważniejsze jest zadbanie o atrakcyjny dla czytelników, a zarazem wartościowy księgozbiór oraz kształtowanie gustów czytelniczych przez podsuwanie właściwych pozycji. Bardzo przydaje się, gdy sami lubimy i czytamy literaturę dziecięcą i młodzieżową, bo wtedy wiemy, co podsunąć niejako w zamian, oraz nie kupujemy kiepskich książek.

Niestety nie zawsze możemy daną pozycję przeczytać przed kupieniem (bo jest nowością i nie możemy jej zdobyć np. z biblioteki publicznej) – wtedy warto posiłkować się zdaniem zaprzyjaźnionych osób oraz twórców z Instagrama albo Facebooka, których opinie dotyczące innych książek są zbliżone do naszych. W sukurs przychodzą też polecajki w „Bibliotece w Szkole” (czasopiśmie i online) oraz szkolenia na portalu Biblioteka.pl. Szczególnie cenne jest wyrobienie sobie zdania lub zasięgnięcie wiarygodnej (niesponsorowanej) opinii na temat tiktokowych młodzieżowych hitów. Pomoże nam to nie wpakować się w kabałę.

Wydaje mi się, że łatwiej jest nie kupić książki, którą uznajemy za niepokojącą, niż potem bronić dostępu do niej uczniom.

Czasami jednak podejmujemy nieświadomą decyzję i zostajemy z takim niechcianym tytułem. Wtedy pozostaje nam, moim zdaniem, wprowadzenie ograniczenia wiekowego na daną pozycję i konsekwentne trzymanie się go. Nawet jeśli oznacza to, że konkretny tytuł będą mogli wypożyczyć jedynie dorośli.

A co wtedy, gdy dziecko się upiera, że rodzic zgadza się, żeby czytało taką niedostosowaną do jego wieku pozycję? Warto z takim rodzicem porozmawiać i przedstawić argumenty, a potem uszanować jego zdanie, jakiekolwiek by było. W sytuacji gdy nie mogłam porozmawiać z rodzicem, prosiłam o pisemne pozwolenie (w dzienniczku lub Librusie) na wypożyczenie danego tytułu.

Zaproponuj coś innego

Gdy czytelnik chce wypożyczyć książkę, którą uznajemy za niewłaściwą albo za poważną dla niego, warto dopytać, dlaczego zależy mu konkretnie na tym tytule. Gdy poznamy jego motywację, będziemy mogli spróbować podsunąć mu pozycję, która odpowiada jego potrzebom. Moim zdaniem nie można zabronić wypożyczenia jakiegoś tytułu, nie oferując w zamian innej pozycji, tak na spróbowanie.

Rozważając tę kwestię, dochodzę do wniosku, że raczej nie jesteśmy w stanie uchronić dzieci i młodzieży od kiepskiej literatury, tak jak nie jesteśmy w stanie zabronić im jedzenia niezdrowej żywności. Za to tak jak możemy podsunąć im wartościowe pokarmy przygotowane w smaczny sposób i rozwijać ich kubki smakowe, tak powinniśmy oferować im atrakcyjne, wartościowe książki i rozwijać ich gust literacki.

Dbajmy o to, by w naszych bibliotekach znajdowały się interesujące, atrakcyjne książki i umiejmy je zareklamować, a z dużą dozą prawdopodobieństwa nasi czytelnicy rzadziej będą sięgać po literackie gnioty. I tak jak hamburger od czasu do czasu nie zrujnuje zdrowia, tak kiepska książka przeczytana okazjonalnie nie wypaczy czytelniczego gustu.

Propozycje „zamienników” – książki obyczajowe poruszające trudne tematy

Dla zdecydowanie dla starszych uczniów (kl. VIII i szkoły ponadpodstawowe):

  • Kathleen Glasgow, How to make friends with the dark (wyd. Jaguar) – o żałobie, rodzinach zastępczych, dużo trudnych emocji;
  • Kathleen Glasgow, Girl in pieces (wyd. Jaguar) – o samookaleczeniach, cięciu się, dramatycznej potrzebie miłości, szpitalu psychiatrycznym, żałobie po samobójstwie ojca; sporo wulgaryzmów; naprawdę wstrząsająca;
  • Jennette McCurdy, Cieszę się, że moja mama umarła (wyd. Prószyński i S-ka) – internetowy hit (!), autobiografia gwiazdki Nickelodeon; poruszone tematy: anoreksja, zaburzenia odżywiania, toksyczna matka, molestowanie; dobry styl, łatwo się czyta;
  • Kathleen Glasgow, You’d be home now (wyd. Jaguar) – niezwykle trudna historia o uzależnieniu, toksycznym uczuciu, miłości i przyjaźni, bardzo poruszająca;
  • Erin Stewart, To, czego nie mówię (wyd. Jaguar) – bardzo dobra książka poruszająca wiele tematów: zaburzeń lękowych, samookaleczania, szpitala psychiatrycznego, choroby afektywnej dwubiegunowej siostry, żałoby po śmierci matki.

Dla młodszych i starszych uczniów (kl. VI-VIII i szkoły ponadpodstawowe):

  • Mette Vedso, Kwiecień plecień (wyd. Widnokrąg) – bohaterka cierpi na zaburzenia lękowe, w tle niepełnosprawna sąsiadka i uzdrawiająca moc dawania; świetna książka;
  • Andrew Norriss, Przyjaciele na śmierć i życie (wyd. Widnokrąg) – urocza książka poruszająca temat odmienności, prześladowania i przyjaźni, z samobójstwem i próbami samobójczymi w tle; na koniec bardzo optymistyczna;
  • Elisabeth Karin Pavón Rymre-Rythén, Moja przyjaciółka Nore (wyd. Feeria Young) – powieść graficzna, której motywem przewodnim jest anoreksja; przedstawiono schemat wpadania w zaburzenia odżywiania i wychodzenia z nich w formie komiksu; rewelacja!

Romanse/kryminały z wartością dodaną:

  • Nicola Yoon, Ponad wszystko, (wyd. Dolnośląskie) – znakomita opowieść o dziewczynie z powodu swojej choroby żyjącej w izolacji, która się zakochuje; niesamowity zwrot akcji pod koniec książki;
  • Holly Jackson, Przewodnik po zbrodni dla grzecznej dziewczynki (i kolejne tomy) (wyd. Jaguar) – niesamowicie wciągający kryminał, w tle miłość i poruszonych mnóstwo ważnych tematów;
  • Krystal Sutherland, Prawie ostateczna lista najgorszych koszmarów (wyd. Dolnośląskie) – nietuzinkowa, wciągająca, niebanalna książka o miłości, fobiach i rodzinie;
    Sophie Kinsella, Spójrz mi w oczy, Audrey (Media Rodzina) – znakomita powieść o nastolatce z zaburzeniami lękowymi i jej nieco szalonej rodzinie oraz i miłości.

Zawsze polecam też książki atrakcyjne nie tylko tematycznie, ale też dzięki swojej formie, tzn. komiksy, książki paragrafowe i powieści graficzne.

  1. Człowiek bez zaburzeń odżywiania, mający dostęp do pokarmu, nie doprowadzi się do śmierci głodowej.

Agnieszka Kownatka-Ruszkowska


Bibliotekarz nie może być cenzorem


Barbara Polińska

Bibliotekarz nie jest i nie może być cenzorem w XXI w. Powinniśmy za to kierować się profesjonalizmem, rozsądkiem, wyczuciem i dobrem ucznia – każda sytuacja jest inna, dlatego należy ją rozpatrywać indywidualnie.

Jeśli osobiście nie jestem fanką mangi, to czy posługując się „klauzulą sumienia”, mogę jej nie wypożyczać? Jeśli miałabym poglądy skrajnie prawicowe, to czy miałabym prawo ubytkować książki Olgi Tokarczuk lub serię o Harrym Potterze? Problem jest bardzo ważny i bardzo trudny – każdy kij ma dwa końce, a proca trzy.

Odwrotny efekt

Samo zagadnienie zaczęłabym rozpatrywać przede wszystkim od usunięcia pojęcia „klauzula sumienia”, nie jest ono bowiem adekwatne, a jednocześnie jest nacechowane negatywnie. Zastąpiłabym je albo słowem „odpowiedzialność”, albo „profesjonalizm”. Spójrzmy na sytuację z punktu widzenia ucznia.

Wariant I

Bibliotekarz mówi: „Uważam, że ta książka nie jest dla ciebie. Nie wypożyczę ci jej”.

Uczeń myśli: „Pani uważa, że jestem za głupi, żeby ją zrozumieć”.

Efekt: Bibliotekarz ma czyste sumienie, a samoocena ucznia leci w dół.

Wariant II

Bibliotekarz mówi: „Uważam, że ta książka nie jest dla ciebie. Nie wypożyczę ci jej. Powołuję się na klauzulę sumienia”.

Uczeń myśli: „Jestem zły, bo chciałem wypożyczyć złą książkę”.

Efekt: Bibliotekarz ma czyste sumienie, a samoocena ucznia leci na łeb na szyję. Do tego pojawić się mogą u ucznia kolejne myśli: „Co będzie, jak pani napisze do rodziców? Albo powie wychowawczyni?”. Dorzucamy młodemu człowiekowi kolejny stresor.

Bez względu na to, który wariant wybierzemy, stracimy ucznia – długo nie pojawi się w miejscu, w którym jest oceniany negatywnie. Pomimo najszczerszych chęci chronienia go wywołujemy zupełnie odwrotny efekt.

Bo Muminki chodzą nago

Zanim zaczęłam pracować w bibliotece szkolnej, pracowałam również w bibliotece publicznej. Toczyłam wówczas słowne batalie z panią z działu zakupów, która dla oddziału dla dorosłych nie chciała nabyć 50 twarzy Greya, tłumacząc, że to szmira. Jako biblioteki publiczne utrzymujemy się z podatków naszych czytelników. Jeśli czytelnicy chcą zakupienia jakiejś pozycji – nie ma dyskusji, powinna być zakupiona ze względu na zapotrzebowanie. Ocenę jakości pisarskich możliwości danego autora zostawmy czytelnikowi.

Drugi przykład: otrzymałam zarzut od rodzica pewnego dziecka dotyczący Muminków – że są niemoralne i powinnam natychmiast je usunąć. Dlaczego? Ponieważ postaci chodzą nago – tylko mama Muminka ma fartuszek. W dodatku Panna Migotka jest wulgarna – nie dość, że chodzi nago, to jeszcze ma na nodze wyuzdaną bransoletkę.

Trzeci przykład (ze szkoły): zakupiłam na nagrody albumy z obrazami największych mistrzów malarstwa. Usłyszałam, że albumy, które wybrałam, są pornograficzne. Skąd takie słowa? Ponieważ pomiędzy obrazami Leonarda da Vinci, Turnera, van Gogha i Moneta był akt kobiecy Rubensa oraz Szał Podkowińskiego – było widać sutek. Co przemawiało za takim odbiorem: ignorancja czy zaściankowość? A może właśnie moralność i „klauzula sumienia” nauczyciela, który ten zarzut stworzył? (Układ rozrodczy uczniowie przerabiają w kl. IV, albumy były zakupione dla kl. VII i VIII).

Czwarty przykład: kiedy uczniowie odkryli w słowniku języka polskiego słowo „kurwa”, fascynacja trwała dwie przerwy. Po moim wyjaśnieniu, dlaczego wulgaryzmy są w słowniku, i pokazaniu innych – temat przestał być atrakcyjny.

A Akademia Pana Kleksa? Przecież główny bohater to pedofil dokarmiający dzieci substancjami psychotropowymi podawanymi w formie cukierków.

Jak uniknąć takich sytuacji?

Każdy z czytelników wyciągnie z książki tyle, ile potrafi, i to, co chce. Robienie tabu z czegokolwiek sztucznie napędza tylko całą sytuację. Nie jesteśmy w stanie przeczytać każdej pozycji przed zakupieniem, nie jesteśmy w stanie przewidzieć każdej reakcji ucznia czy rodzica. Jak ustrzec się przed sytuacjami podobnymi do historii opisanej przez panią Agnieszkę?

Po pierwsze: rozsądek. Moim zdaniem jeśli będziemy budować księgozbiór odpowiedzialnie (nikt nas nie zmusi do zakupienia serii o rodzinie Monet) czy innych pozycji, które mogą być uważane za nieodpowiednie, nie będziemy generować problemu. Uczniowie, którzy pytają o tę serię, są kierowani przeze mnie do biblioteki publicznej, a ja jednocześnie proponuję im inną pozycję.

Po drugie: dobro ucznia. Każdy uczeń jest inny i ma inne potrzeby, jest na innym etapie dorastania. Mam uczniów, którzy sięgają po pozycje z kategorii wyższej wiekowo – są do tego gotowi, znam ich i pozwalam na to. Nie ma z tego tytułu negatywnych następstw. Mam też uczniów, którzy sięgają po takie pozycje, choć mogą ich nie zrozumieć – wtedy nie zakazuję, ale sugeruję i proponuję inną. Wybór należy jednak do ucznia – to on jest najlepszym specjalistą od siebie.

Co robię w momencie, kiedy uczeń i tak wybiera książkę, która według mnie jest nie dla niego? Piszę informację do rodzica, opisuję swoje obawy i pozostawiam decyzję rodzicowi.

Czy możemy powołać się na „klauzulę sumienia”? Nie, ponieważ nikt z nas nie ma prawa oceniać moralności ucznia czy autora książki. Bibliotekarz nie jest i nie może być cenzorem w XXI w. Powinniśmy za to kierować się profesjonalizmem, rozsądkiem, wyczuciem i dobrem ucznia – każda sytuacja jest inna, dlatego należy ją rozpatrywać indywidualnie.

Barbara Polińska


Trzeba podchodzić indywidualnie


Małgorzata Gajcy

Czym się kierować przy wypożyczaniu uczniom książek zalecanych dla starszych czytelników?

Mnie samej jako dziecku zdarzało się czytać takie książki. Irytowało mnie, gdy pani z biblioteki mówiła, że ta pozycja nie jest przeznaczona dla mnie. Tyle że ja bardzo dużo czytałam i nie sięgałam po te książki dla sensacji.

Moim zdaniem w tej sytuacji trzeba sprawę potraktować indywidualnie. Na ogół znamy swoich czytelników, wiemy, po jaką literaturę sięgają i na ile są dojrzali. Mam uczniów, którym wypożyczam książki z wyższego przedziału wiekowego, są to jednak bardzo świadomi czytelnicy.

Ogromną dyskusję wywołuje seria książek Rodzina Monet. Zastanawiałam się nad jej zakupem do mojej biblioteki. Ponieważ opinie były sprzeczne, postanowiłam przeczytać te książki przed ich zakupem. Po lekturze dwóch części zrezygnowałam z zakupu. Moim zdaniem nie jest to wartościowa pozycja i nie powinna się znaleźć w księgozbiorze szkoły podstawowej. Tej książki nie wypożyczyłabym młodszym dzieciom.

Miałam jedenastoletnią uczennicę, która koniecznie chciała przeczytać Rodzinę Monet, szukała jej w bibliotece, chociaż jej rodzice byli przeciwni tej lekturze. Na ogół jednak rodzice nie za bardzo mają świadomość, co czytają ich dzieci. Cieszą się, że dziecko w ogóle czyta.

Zamawiając nowe książki do biblioteki, kieruję się opiniami i recenzjami z „Biblioteki w Szkole” czy na portalach bibliotecznych. To sprawia, że w bibliotece znajdują się pozycje, po które bez obaw będą mogli sięgnąć młodsi czytelnicy.

Małgorzata Gajcy

Zaprenumeruj, by czytać dalej

Artykuły są dostępne dla czytelników z pełnym dostępem do portalu.

Zamów dostęp Za 99 zł do końca 2024 roku
  • Baza ponad 5 tysięcy artykułów z 33 lat
  • Wszystkie numery z 33 lat
  • Baza kilkudziesięciu szkoleń
  • Ocena czytelników: 5,7 / 6 Ocena czytelników: 5,7 / 6
Biblioteka w Szkole
Zaloguj się jeśli masz już prenumeratę.
03/2024

...lub zamów numer Biblioteka w Szkole 03/2024

W cenie 24,50 zł

Zamów numer
newsletter

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się do naszego newslettera, by otrzymywać najnowsze materiały dla bibliotek.